wersja polska poniżej
part 1 part 2 part 3 part 4
Why Not Now?
Well, if God can do this, if God can effect an ecumenical reunion, why not now? Why does he delay? God never delays. Well then if the teachings of the Church are true, why doesn’t God convince Protestants of those truths? I think the reason is spiritual and personal, more than theological.
Why should God let Protestants become Catholics when many Protestants, perhaps most, already know Christ more intimately and personally than many Catholics, perhaps most! How can God lead Protestants home to the fullness of faith in the Catholic Church until the Catholic Church becomes that fullness that they knew as Protestants plus more, not any less! When Catholics know Christ better than Protestants do, when Catholics are better Protestants than Protestants, then Protestants will become Catholics in order to become better Protestants!
When Catholics are evangelized, Protestants will be sacramentalized. But not before! Evangelizing comes first.
So I think we Catholics have to change first. But that change involves not the slightest compromising with anything Catholic: no dumbing down of the faith and no addition from without, no paganization nor secularization nor negation not weakening. Only a rediscovery of our own essence from within. Frankly, it is the Protestants who are going to have to add to the doctrines they rejected by seeing them differently. What we have to add, or rather, rediscover is something even more important then doctrines: namely the relationship that we have neglected. A truer relationship with a person is even more important than a truer concept about him. So that point will probably make many Protestants cheer.
But any good Protestant who is hearing this ought to protest one thing I said a few moments ago: namely that Protestantism is essentially a protest movement, essentially negative. Protestants defend Protestantism as essentially positive. Why? Not because it doesn’t have a pope or Transubstantiation or purgatory or rosary, that is negative. But because it knows Christ, because its essence is the absolute all-sufficiency of Christ.
But that means that good Protestants are Protestants for exactly the same good reason that good Catholics are Catholic: out of fidelity to Christ. So if the Protestant and the Catholic are both totally sincere about this Christocentrism, If both sections of Christ’s orchestra want only to follow the baton of Christ the one conductor, and if they never yield on this holy fanaticism of love and loyalty to Christ, then they will play in harmony. For we know that Christ’s will is harmony, and unity. Look at that most intimate glimpse of the inner life of the Trinity that we have in Scripture: Christ’s high priestly prayer to His Father just before His death in John 17. Unity is central to it. Departure from Christ was the fundamental cause of the Church’s tragic divisions in the first place. Another word for departure from Christ is “sin.” Therefore, return to Christ will be the cause of the Church’s return to unity. That is simple logic. I could put that into a syllogism. It is also simple sanity and sanctity. Another word for “return to Christ” is “sanctity.”
When bishops and theologians become saints, then Catholics will become Evangelicals and Evangelicals will become Catholics. When both Protestants and Catholics become saints they will become one. For a saint means only an “alter Christos,” another Christ, a little Christ, and Christ is not divided. Christ’s body is not divided. When Christ comes at the end of the world to marry His Church, He will not be a polygamist. The Church will not be His harem.
Taken from Ecumenism without compromise by Peter Kreeft
Dlaczego nie teraz?
Jeżeli więc Bóg może to uczynić, jeżeli Bóg może wpłynąć na zjednoczenie ekumeniczne, dlczeo nie miałby uczynić tego teraz? Dlaczego zwleka? Bóg nigdy nie zwleka. Jeżeli więc nauczanie kościoła jest prawdziwe, dlaczego Bóg nie przekona protestantów do tych prawd? Sądzę, że przyczyna tkwi bardziej w sprawach duchowychi osobistych, niż w teologicznych.
Dlaczego Bóg miałby pozwolić protestantom stać się katolikami, kiedy to protestanci, a prawdopodobnie przynajmniej większość z nich, zna Chrystusa bliżej i bardziej osobiście niż wielu katolików, a prawdopodobnie niż większość z nich! Jak Bóg miałby prowadzić prostestantów do domu, do pełni wiary w kościele katolickim, jeżeli kościół katolicki nie jest pełnią przez nich poznaną wcześniej plus czymś więcej, a nie mniej! Kiedy katolicy znają Chrystusa bliżej niż protestanci, kiedy katolicy bądą lepszymi protestantami niż sami protestanci, wtedy protestanci staną się katolikami, aby zostać jeszcze lepszymi protestantami!
Kiedy katolicy będą ewangelizowani, protestanci będą “sakramentalizowani”, lecz nie wcześniej! Ewangelizacja musi być pierwsza.
Myślę więc, że to my, katolicy musimy się zmienić jako pierwsi. Zmiana ta nie zawiera jakiegokolwiek kompromisu ze strony katolicyzmu: żadnego ogłupiania wiary, żadnych dodatków, żadnego pogaństwa ani sekularyzacji ani też negacji lub osłabiania. Tylko ponowne odkrywanie naszej istoty od wewnątrz. Mówiąc szczerze, to protestanci będą musieli dodać parę wcześniej odrzuconych doktryn, które rozumieli inaczej. Co my musimy dodać, lub raczej, odkryć na nowo jest ważniejsze niż doktryny: relację, którą zaniedbaliśmy. Prawdziwsza relacja z osobą jest ważniejsza, niż prawdziwsza idea na temat tej osoby. Ten punkt na pewno zadowoli wielu protestantów.
Lecz każdy porządny słyszący to protestant powinien zaprotestować przeciwko jednej rzeczy, o której wspomniałem: a mianowicie przeciwko temu, że protestantyzm jest zasadniczo ruchem protestującym, zasadniczo więc negatywnym. Protestanci bronią protestantyzmu jako zasadniczo pozytywnego. Dlaczego? Nie dlatego, że nie posiadają papieża, transubstancjacji, czyśćca czy różańca, gdyż są to elementy negatywne. Ale dlatego, że znają Chrystusa, gdyż istotą protestantyzmu jest samowystarczalność Chrystusa.
Oznacza to więc jednak, że dobrzy protestanci są protestantami z tego samego powodu, z którego katolicy są katolikami: z powodu wierności Chrystusowi. Jeżeli więc zarówno protestant jak i katolik są szczerze chrystocentryczni, jeżeli obie sekcje orkiestry Chrystusa pragną podążać za batutą Chrystusa, jedynego dyrygenta, i jeżeli nigdy nie mają zamiaru poddać się w tym świętym fanatyźmie miłości i lojalności względem Chrystusa, zagrają harmonijnie. Wiemy przecież, że wolą Chrystusa jest harmonia i jedność. Popatrzmy na najbardziej intymny moment życia wewnętrznego Trójcy opisanego w Piśmie św.: modlitwa Chrystusa, najwyższego kapłana, skierowana ku Ojcu, tuż przed śmiercią w Ewangelii Jana 17. Jedność jest tutaj w centrum. Odejście od Chrystusa było główną przyczyną tragicznych podziałów kościoła. Innym słowem na odejście jest “grzech”. Dlatego też, powrót do Chrystusa będzie przyczyną ponownego zjednoczenia. Taka prosta logika. Mógłbym to ująć syllogizmem. Jest to również prosta trzeźwość i świętość. Innym słowem na “powrót do Chrystusa” jest “świętość”.
Kiedy biskupi i teologowie stają się świętymi, wtedy katolicy staną się ewangelikalistami a ewangelikaliści staną się katolikami. Kiedy protestanci i katolicy zostaną świętymi, wtedy będą jednym. Gdyż święty to nic innego jak “alter Christos”, kolejny Chrystus, mały Chrystus, a Chrystus nie jest podzielony. Ciało Chrystusa nie jest podzielone. Kiedy Chrystus przyjdzie przy końcu czasów aby poślubić Swój kościół, nie będzie poligamistą. Kościół nie będzie Jego haremem.
Share this Post