zanim

zatrzymaj zanim zamilknie zapomnienie
zobacz zaniedługo znikniemy
zbierz zazdrośnie zażarte zmagania
zabij zniechęcenie
zerwij złamany zapalnik
zanieś z zapałem zachwyt znikomy
zdobądź mnie
jeszcze raz

święta wina

p1010027

Nie jesteś Tym

kim myślę

mój krąg domysłów i przypuszczeń

organiczony zwątpieniem

i czasem

jest śmiesznie mały

Twoje niepowtarzalne piękno woła

wróć

tętniące we mnie zachwyty

zagarniasz bez pytania

mówiąc

spójrz

pierzchnie to, co myślę, że już zaistniało

mówisz

chodź

burzysz stereotypy

wali mi się wiara i poleganie na constans

krwawi serce moje niedostępnością

zabicie pragnień jest kresem życia

początkiem niczego

nigdy nie poznany, lecz poznawalny

w Tobie początek i koniec

Twoja święta wina – moje życie

nie oszukujmy siebie myśląc, że nasz sposób jest lepszy

to tylko fasada prawdziwości

słowa tych, co myślą, że doszli

to nie kłamstwo, lecz bezmyślność

bełkot nieprzefiltrowany

samotność

439543975_8f1152076b

photo by R.E.M. ²

spowita radosnym oczekiwaniem

na niczym niezmącone grzywy fal kochania

wielokrotnie rozczarowana pocharatanym impasem dziejów

lecz ciągle dysząca niespełnieniem

czarująco zawinięta w smakowity pakuneczek z nadzieją

co nigdy się nie ziści

bez specjalnych zapowiedzi i zawiłych anonsów

bez pewności w nadchodzący dzień

bez pamięci o dniu tamtym, siamtym

wkracza sobie samotność

jak róża bez kolców

pięknie niepotrzebna prawdziwa

nie wie, co ma ze sobą zrobić

nie wie, jak zagadać

nie wie, jak zapomnieć

nie wie, w co uwierzyć

pereł nie rzuca się pomiędzy świnie

niepowtarzalne

zaczęło się szlajać po tawernach plagiatów

do świtu rozdając autografy na lewo i prawo

podbijając serca spragnionych sekund sławy

i stało się potocznie omijanym popularnym

rozmytym jak ograna stara płyta

jedyne

wlazło w konszachty z tandetą prawdziwości

podróbkami westchnień o oryginalności

zataczając kręgi prawie niebanalnie

i skończyło niechlubnie na peronie kiczu

targane pytaniami podróżnych do powszedniości

to wszystko już było

teraz trzeba nam prawdy

czy ktoś pamięta

gdzie sie podziały perły

pomysł. day 13

co w tym oczekiwaniu świętego

wyzwól we mnie radość

ze zbawienia

poplątane wątki

Ty mi rozsupłaj

utul moją gorycz

roztrzepotane wnętrze moje

przytul

co jest dalej

co jest głębiej

co jest wyżej

co jest tam

czego nie ma tu

czego nie widać

a co jest prawdziwe

chcę poznać to

co zakryte

masz jakiś pomysł?

zdobycz duchowa. spiritual gain. day 11

photo by Lateefa

zdobycz duchowa spiritual gain

łatwa do stracenia jest so easy to loose

pamięć o niej jednak the remembrance of it

drąży w zakamarkach hollows out in the nooks

jestestwa of being

nie pozwala chodzić w zastanej rzeczywistości forbidding to walk in a known reality

kto bowiem raz skosztował because who once tasted

nie zadowoli się ochłapem will not be pleased with the scrap

samej pamięci of a mere remembrance

lecz wyrwie serce swoje but will tore his heart out

zostawi wszystko will leave everything

nie będzie już grzebać umarłych will not bury the dead

lecz popędzi but will rush off

do źródła egzystencji to the source of existence

do sedna sprawy zajrzy will look into the heart of the matter

jak do studni like into the well

i ujrzy oblicze Boga samego to catch a glimpse of God’s countenance

w zwierciadle duszy in the mirror of his soul

stęsknionej za Panem longing for the Lord

tylko ten krzyż plącze się między nogami

only this cross entangled around me

co by tu z nim zrobić

what could I do with it

do nieba. day 9

Niezaprzeczalnie

nieodwołalnie

jesteś większy

myślałam, że przedrę się i jakoś wkręcę

na morze Obecności

usiądę koło Starców z odwiecznymi brodami

szybko nauczę się pieśni

i tak już zostanę

a tu się okazuje

że bilety rozdają nowe codziennie

i trzeba grzeczniutko w kolejce stać

do nieba

how can I describe

perplexions of a heart immersed in unpredicted freedom

sight stunned by the infinite possibilities of creation’s wonders

innocent curiosity developing into contemplative art of searching

for the universe of life

so close by

so vast